– Nie, Rick. Jedź. Byliśmy szczęśliwi, prawda? Ale we mnie zawsze był cień

ponownym ojcostwie.

dodał.
Akurat.
Uśmiecham się pod nosem i zaglądam do lodówki, wyjmuję słoik oliwek, wrzucam dwie
Rozdział 2 Kim, do diabła, jest Josh Bandeaux? - zapytał Pierce Reed. Jego partnerka, Sylvie Morrisette, pędziła właśnie East Bay jak na jakimś pieprzonym wyścigu Formuły 1. - Poza tym, że jest niezłym palantem? - Morrisette zerknęła na niego kątem oka. - Tak, poza tym. Westchnęła, wciągając powietrze przez nos. - Czasami zapominam, jakim jesteś głuptasem. Uroczy, ale głuptas. - Sylvie, z nastroszonymi blond włosami, sportową sylwetką i ciętym językiem, była twarda jak jej buty z wężowej skóry i kłująca jak olbrzymi kaktus. Od kiedy została partnerką Reeda, koledzy z pracy posyłali mu współczujące spojrzenia. - Żyjesz w pieprzonej próżni - dodała, przeciągając samogłoski z teksaskim akcentem. Przeflancowana z El Paso, od piętnastu lat służyła w policji w Savannah. On sześć miesięcy. Poza jednym zadaniem, nad którym pracował w tych okolicach, Reed spędził większość swego dorosłego życia na zachodnim wybrzeżu, ostatnio w San Francisco. Odszedł z San Francisco w niesławie, ale tutaj udało mu się dostać pracę na stanowisku starszego detektywa. Jeśli Sylvie nisko oce-niała jego pozycję, miała na tyle rozsądku, żeby tego nie okazywać. Z błyskiem świateł i piskiem opon zbyt szybko ścięła zakręt i omal nie zjechała na przeciwległy pas. - Lepiej, żebyś dowiozła nas w jednym kawałku. - Dowiozę. - Udało jej się zapanować nad samochodem. Minął ich pikap; kierowca podniósł rękę z wyraźnym zamiarem pokazania im środkowego palca. Zorientował się jednak, że ma do czynienia z policją, i darował sobie. - No dobra, oświeć mnie. - To jeden z najbogatszych sukinsynów w mieście, a może nawet w całym stanie. Pochodzi z Georgii, w czepku urodzony, wżenił się w niezłe pieniądze. Wielki hazardzista. Zarabiał i tracił pieniądze, ale z każdego śmierdzącego interesu wychodził czysty jak łza. - Aż do wczoraj - przypomniał jej Reed. - Tak. Wczoraj w nocy chyba opuściło go szczęście. - Przejechała na czerwonym świetle. - Mężczyzna, czterdzieści dwa lata. Możliwe samobójstwo - wycedziła z sarkazmem. - Nie wierzysz? - Ani trochę. Miałam nieszczęście spotkać tego palanta. Parę razy przekazał darowiznę na rzecz policji. Zawsze gdy organizowaliśmy zbiórkę, pojawiał się w garniturze od Armaniego z czekiem na sporą sumę. - Wykrzywiła usta. - Potem wypijał kilka drinków i wiedziałeś już, że zaraz zacznie zarywać laski. Cholerny Casanovą! - Uśmiechnęła się bez cienia wesołości i przejechała na żółtym świetle. - Fakt, że był żonaty, nie powstrzymywał go od latania za spódniczkami. - To żona znalazła jego ciało? - Nie, są w separacji. Cholera! - Nacisnęła gwałtownie na hamulec i w ostatniej chwili ominęła parkującą na jezdni furgonetkę. - Dupek! - Więc Bandeaux nie był rozwiedziony? - Jeszcze nie. Teraz już nigdy nie będzie. - Zakręciła kierownicą i wpadli w boczną ulicę. Cudem nie zderzyli się z kontenerem na śmieci, rozdmuchali tylko walające się wokół papiery. Podskakując, wpadli w kolejną boczną uliczkę i z przechyłem wjechali do centrum jednej z najstarszych dzielnic w mieście. - Pomyśl o tych wszystkich pieniądzach, jakie Caitlyn Bandeaux zaoszczędzi na prawnikach. Nie, żeby musiała oszczędzać.
gardle, gdy sobie przypomniał, jak Jennifer zdjęła białą bluzeczkę niedaleko wiktoriańskiej
Skrzywił się, gdy ciszę przerwało radosne ujadanie. Psia klapka w drzwiach otworzyła się
wszystkim wrócisz do domu. O1ivia nie należy do kobiet, które potulnie siedzą i czekają na
paradoks fermiego – Dzwoni i powtarza to samo, co w kółko gadała jego rodzinka – że nie zrobiliśmy
Hayes zbył ten pomysł machnięciem ręki.
– Znał je? – Riva zmrużyła oczy.
Hayes wślizgnął się spóźniony, poczuł na sobie karcący wzrok Delilah i wyciszył
kafejce pracuje sześć, siedem osób, więc może obsługiwał ją ktoś inny.
– Świetnie.
ograniczała się do przekładania papierków, siedząc za biurkiem. Nie miała szans na powrót

- Chrapałam?

Obudziłem się, zobaczyłem, że jesteś obok, to mi się spodobało i...
- Nic mi nie jest.
Kupiła go w zeszłym tygodniu, a już się psuł. Aby zaczął działać
nic nie znaczą. Dzieci nie rozumieją zamiarów rodziców. Odbierają ich czyny. A większość
trzydziestosekundowych analiz skomplikowanych przestępstw. Dzieci strzelają do kolegów,
http://shape.com.pl/oriflame-sekret-naturalnej-urody-w-kosmetykach-z-szwecji/ się poruszać jakby bez udziału jego woli.
Świetne jedzenie: przekąski z krewetek, tuńczyka i enchilada z masłem
wypiją w barze po parę drinków. Alkohol i broń nigdy nie stanowiły dobrej kombinacji, a co
świeżą bagietkę i butelkę szampana La Grande Dame. Tristan wydał się jej
dwoma facetami poprzestać na sałatce. Zastanawiała się właśnie, czy wciśnie w siebie jeszcze
apartamenty nad morzem z basenem przyglądać się szczelinom między płytami chodnika.
187
- Daj mu parę dni - rzuciła cierpko Rainie. - Kiedyś też nie przeklinał
- To pedofil - mruknął Quincy. - Tak to się zaczyna. Od zdjęć, bardzo
- Rozumiem. Nie mam zamiaru nakłaniać pana do łamania zasad. Ale
mieszkania na wynajem kołobrzeg

©2019 www.ta-torba.dlugoleka.pl - Split Template by One Page Love